10 lutego 1940 Sowieci wywieźli na Sybir Polaków ze wschodnich województw II RP. Była to pierwsza masowa deportacja obywateli polskich w głąb Związku Sowieckiego.
Wojewoda małopolski Łukasz Kmita, dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Krakowie dr hab. Filip Musiał oraz prezes Zarządu Związku Sybiraków Oddział Kraków Józef Kołodziej zapraszają na uroczystość upamiętniającą ofiary sowieckiej niewoli.
Uroczystość ta odbędzie się w piątek o godzinie 11.00 na placu o. Adama Studzińskiego w Krakowie. Pod znajdującą się tam tablicą „W hołdzie zesłańcom Sybiru, ofiarom Golgoty Wschodu” złożone zostaną wieńce, a uczestnicy zmówią także modlitwę w intencji deportowanych Polaków.
- W głąb Związku Sowieckiego wywieziono około 140 tys. obywateli polskich. Wielu umarło już w drodze, wielu nie wróciło do kraju. Wśród deportowanych były głównie rodziny wojskowych, urzędników, pracowników służby leśnej i kolei ze wschodnich obszarów przedwojennej Polski. Zapraszam wszystkich Państwa na obchody, które organizujemy wspólnie z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej oraz Związkiem Sybiraków – Oddział Kraków. Pamięć o osobach, które w nieludzkich warunkach zostały wywiezione w głąb ZSRS tylko dlatego, że były Polakami – jest naszym obowiązkiem – mówi wojewoda małopolski Łukasz Kmita.
W latach 1940-1941 Sowieci przeprowadzili cztery masowe deportacje obywateli polskich. Druga odbyła się 13 kwietnia 1940 r. W jej wyniku wysiedlono głównie rodziny osób przetrzymywanych w obozach jenieckich oraz więzionych i aresztowanych. Trzecia tura wywózek odbyła się 29 czerwca 1940 r. i dotknęła głównie tzw. bieżeńców, czyli uciekinierów spod okupacji niemieckiej, zaś czwarta – w maju i czerwcu 1941 r. Wysiedleniu podlegali przede wszystkim członkowie konspiracji i ich bliscy, rodziny osób rozstrzelanych, aresztowanych za „działalność kontrrewolucyjną”, ukrywających się lub zbiegłych pod okupację niemiecką.
- 10 lutego 1940 roku był dniem rozstania z tym, co kochałam. Z rewolwerem enkawudzisty przy głowie ojciec podpisał dokument, że to z dobrej i nieprzymuszonej woli będziemy przesiedleni w inne miejsce. Nie będę opisywać, co działo się w ciągu dwudziestu minut, jakie mieliśmy do zebrania się. Była sobota i mama tylko chleb do pieca wsadziła... a więc i tego nie było na drogę. Szynkę z komory wyrwał ojcu enkawudzista, mówiąc, że tam u nich jest mnogo wszystkiego, ale żeby nie zapomnieć piły i siekiery zabrać – relacjonuje jedna z Sybiraczek.
Więcej o deportacjach Polaków na Sybir: https://ipn.gov.pl/pl/historia-z-ipn/137719,Deportacje-Polakow-w-glab-Zwiazku-Sowieckiego.html