W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z kilkoma sytuacjami, które wymagają naszego komentarza.
Przykład pierwszy. Od jednej z redakcji otrzymujemy informację, jakoby w pewnej małopolskiej miejscowości stały zasieki, a miejscowość ta została odizolowana od reszty świata. Tę informację redakcja miała otrzymać od swojego czytelnika. Żadna ze służb nie uruchomiła jednak opisanych działań. W teren zostaje wysłany patrol Policji. Zgłoszenie okazuje się fałszywe.
Przykład drugi. W jednej z małopolskich miejscowości z SOR-u ucieka pacjent, u którego lekarz podejrzewa zakażenie koronawirusem. SOR oczywiście musi zostać zdezynfekowany, a grupa osób z tzw. kontaktu zostaje objęta kwarantanną. Pacjent przekracza granicę, Policja poszukuje go, a informację o jego zachowaniu przekazuje do służb drugiego kraju, gdzie zostaje on zlokalizowany i poddany kwarantannie.
Przykład trzeci. Na jednym z SOR-ów pacjent czekający na swoją kolej, podaje informację, że podejrzewa u siebie koronawirusa, bo „w ostatnim czasie był we Włoszech”. W toku wywiadu epidemicznego i medycznego okazuje się, że nie był… Ale nie chciało mu się czekać w kolejce…
Każdy z tych przykładów ma wspólny mianownik: odpowiedzialność. A dokładniej – jej brak.
To nie jest jednak tak, że tego typu działania są tylko aktem nierozwagi, bezmyślności czy głupim żartem. Zwracamy uwagę, że w każdym z tych przypadków możemy mieć również do czynienia z naruszeniem prawa. Nie można niepotrzebnie nikogo narażać, jeśli lekarze stwierdzą u kogoś podejrzenie choroby zakaźnej (może to naruszać przepisy art. 116 kodeksu wykroczeń, art. 161 czy 165 kodeksu karnego). I nie można składać fałszywych zawiadomień czy publikować fake newsów o zagrożeniu (art. 224a kodeksu karnego).