Są procedury administracyjne, w których wojewoda nie może nic zrobić, jeśli nie dostanie właściwych dokumentów, np. materiałów geodezyjno-prawnych. Jedna z takich sytuacji dotyczy bohatera artykułu „Już 12 lat walczy z urzędnikami o odszkodowanie za ojcowiznę”, który ostatnio ukazał się w „Gazecie Krakowskiej” (https://gazetakrakowska.pl/krakow-juz-od-12-lat-walczy-z-urzednikami-o-odszkodowanie-za-ojcowizne/ar/13831218).
Artykuł zawiera nieścisłości. Zacznijmy od tego, że przywołany w tekście
wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 10 grudnia 2018 roku nie jest prawomocny, choć autor podaje, że tak jest. Przypomnijmy: na wyroki WSA przysługuje skarga kasacyjna do NSA, którą składa się w terminie do 30 dni od otrzymania pisemnego wyroku wraz z uzasadnieniem. Dlatego przywołany wyrok nie jest prawomocny.
Możemy się zgodzić ze stwierdzeniem zawartym w artykule, jakoby w opisanym w nim przypadku chodziło o to, że „wojewoda małopolski wyda decyzję, że działka została zajęta pod drogę”. Zwracamy jednak uwagę, że warunkiem niezbędnym jest to, aby zarządca drogi przekazał Wojewodzie właściwe materiały geodezyjno-prawne.
Bez tej dokumentacji nie możemy podjąć dalszych działań i wydać decyzji.
Wyjaśnijmy przy tym, że organem prowadzącym ewidencję gruntów i budynków jest Prezydent Miasta Krakowa. Faktycznie zlecanie prac geodezyjnych, mających na celu wyeliminowanie błędów istniejących od wielu lat w ewidencji gruntów i budynków,
należy zatem do kompetencji Prezydenta Miasta Krakowa. Tymczasem kolejne próby w tym zakresie – w postępowaniu dotyczącym bohatera artykułu – podejmuje i inicjuje Wojewoda.
Tego, że błędy są wyraźne, nikt nie kwestionuje. Kilkadziesiąt lat temu przy zakładaniu nowej ewidencji gruntów i budynków dla Krakowa błędnie wykonano tzw. synchronizację dla parceli należącej do bohatera artykułu. Część parceli stanowi obecnie fragment działki drogowej (ul. Siarczki), natomiast pozostałe części tejże parceli weszły w skład działek przylegających do drogi, objętych odrębnymi księgami wieczystymi, a co za tym idzie stanowiących własność innych osób.
Porządkowanie ewidencji gruntów i budynków Krakowa nie jest jednak rolą Wojewody Małopolskiego.
Mimo to – aby przyspieszyć postępowanie – Wojewoda Małopolski zlecał wykonanie pomiarów i dokumentacji uprawnionym geodetom. Wojewoda sam oczywiście nie wykonuje takich pomiarów i dokumentacji geodezyjnych. W takiej sytuacji geodeci występują w roli biegłych sporządzających dowód w sprawie.
Wojewoda nie ma podstaw, by kwestionować dowody sporządzone przez biegłych. Co do zasady takie materiały traktujemy jako sporządzone przez ekspertów mających wiedzę, umiejętności i doświadczenie w danym zakresie.
Dokumentacja sporządzona przez geodetę była następnie przekazywana do właściwego ośrodka dokumentacji geodezyjnej i kartograficznej, czyli w przypadku bohatera artykułu – do Urzędu Miasta Krakowa. Przed włączeniem tej dokumentacji do państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego powinna ona zostać zweryfikowana.
Ale to nie Wojewoda Małopolski dokonywał tej weryfikacji, a Urząd Miasta Krakowa.
Zaznaczmy, że takie opracowanie przygotowane przez biegłego geodetę było
każdorazowo kwestionowane przez bohatera artykułu, począwszy od opracowania przekazanego przez Urząd Miasta Krakowa (odwołania do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego, skarga do WSA).
Dlatego też – w związku z tym, że od 12 lat nie dostaliśmy niezbędnej dokumentacji – ciągle nie możemy wydać stosownej decyzji.
Dodajmy, że sprawa ta jest zarówno
nietypowa, jak i skomplikowana pod względem formalno-prawnym. Jest to spowodowane błędem w dokumentacji kartograficznej i późniejszą zmianą struktury własności nieruchomości sąsiadujących z nieruchomością bohatera artykułu.
Nie ma utartych i powszechnie ustalonych, jednoznacznych procedur służących usunięciu błędu. Wybór przyjętego sposobu eliminacji tej pomyłki stwarza możliwość wieloznacznej oceny wykonanej dokumentacji geodezyjnej na etapie jej zatwierdzania przez właściwe w tej kwestii organy administracji publicznej i sądy administracyjne.
W tym przypadku instytucje te w różnoraki sposób interpretowały dotychczasowe działania w tym względzie.